sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 15 - Że co?!

 Hmm, na początku wypadałoby nam przeprosić za tak długą nieobecność, ponad pół roku :O Sorry, ludzie! O ile nadal to czytacie, oczywiście. W każdym razie, wznawiamy działalność. Co prawda rozdziały nie będą pojawiać się zbyt często, ale postaramy się je wstawiać w miarę naszych możliwości ;)

Era 1000
11 rok życia Airy
Początek sezonu wiatru
     Było ciepło i słonecznie. Wstałam dość późno, ale gdy tylko ogarnęłam jaki dziś dzień, zerwałam się jak poparzona.
- Tak! Jutro ceremonia pojednania! Jutro zobaczę Strażniczki!
- O! Już wstałaś! Chociaż powinnam powiedzieć "Dopiero wstałaś", już późno. - uśmiechnęła się Youaslin, lecz nagle uśmiech zniknął, a jej twarz trochę pobladła. - Wiesz... Jutro jest dość... specjalny dzień...
- Dobra, wiem! Jutro moje 11 urodziny! Czy nie uważasz, że to trochę dziwne? Urodziłam się w tym samym dniu, co Strażniczki. Ale ze mnie szczęściara!
- Hmmm... Dziś będzie tutaj nocowała Liliana.
- Liliana??? Ta piękna elfka?
- Ona jest nimfą.
- Może... Ale to nie ma większego znaczenia!
- Zostanie u nas na dwa dni - dziś i jutro.
- I?
- I co?
- No dalej! Wypluj to wreszcie! Wiem, że jest coś jeszcze! Ty nie umiesz kłamać...
- Eeeee... O czym ty mówisz?
- Przecież wiesz...
- Masz rację - westchnęła nimfa. - Jest coś, czego ci nie mówię. I to od dawna.
- Naprawdę?! Co to?! - prawie pękałam z ciekawości.
- Pamiętasz może, jak wczoraj nic nie jadłaś cały dzień, a mimo to nie byłaś głodna?
- Noooo.
- To nie było normalne.
- Tak szczerze, to nie był pierwszy raz, kiedy nic nie jem.
- Ale nie o to chodzi. Ty jadłaś powietrze.
- Że co???!!! Przecież to potrafiła tylko pierwsza Strażniczka powietrza - Mira! Zaraz! Czy ty coś sugerujesz?!
- To tylko jedna z wielu rzeczy, która czyni cię inną. Aira, jesteś Strażniczką Żywiołu Powietrza.
- No chyba nie! Przecież ja jutro kończę jedenaście lat! To niemożliwe! Strażniczki mają obecnie dwanaście! Nieeee! Ja nie chcę umieeeeerać!!! - potknęłam się i to mnie sprowadziło na ziemię z ciągłego chodzenia po pokoju w tę i we w tę.
- Ale po co masz umierać?
- Jak się nad tym poważnie zastanowić to... to po nic. W sumie, to byłoby fanatastyczne! Tak! Postanowione! Zostanę Strażniczką Powietrza! Teraz wypadałoby znaleźć pozostałe Strażniczki.
- A ja chyba mogę ci w tym pomóc. Pamiętasz może te dziewczynki, które spotkałaś w Altanie?
- Hmmm. Szaleńca i Tajemnicę?
- Nie mów tak!
- No przecież żartuję!
- W każdym razie to one są Strażniczkami.
- No to się porobiło! Ale myślę, że znajdę je przy Altanie.
Po czym pobiegłam do stajni. Ku memu zdziwieniu Peg i Daniell były już osiodlane i gotowe do jazdy. Za mną przyszła tu Youaslin.
- Gotowa? - spytała.
- Gotowa!
                                                                             ***
Gdy doleciałyśmy na miejsce szybko przywiązałam Peg do pierwszego lepszego drzewa  i pobiegłam szukać Szaleńca i Tajemnicy. Ekhem, Gai i Aquy. Podbiegłam do Altany, a tam stwierdziłam, że pewnie ozdabia okolice Królestwa Ziemi. Gdy tylko weszłam na jego teren, nagle stanęłam jak
wryta.
To było coś jak sen. Widziałam tam kroplę wody, listek i poczułam podmuch wiatru. To były znaki. Ale co oznaczały?
 Tego nie wiedziałam. - To pewnie kolejna "jedna z wielu rzeczy, która czyni mnie inną". Nie zastanawiając się długo, pobiegłam dalej. Ciągle biegnąc, zorientowałam się, że już jestem w Królestwie Wody. Nagle zauważyłam znajomą sylwetkę - to była Gaja. Ale zaraz... podsłuchiwała? I to rozmowę osób z Królestwa Wody? Zobaczyłam, że Gaja wchodzi, a raczej wskakuje do namiotu. Przyśpieszyłam, aby jak najszybciej dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi. Oczywiście jak to niezdarna ja, przewróciłam się o kamień pół metra przed namiotem i spadłam na niego doszczętnie go niszcząc. Pisnęłam tylko:
- J-ja przep-praszam. N-nie ch-hciałam. - mówiłam cicho.
Leżałam na ziemi, owinięta namiotem.
- Nic się nie stało - odpowiedział znajomy, opanowany głos opiekunki Aquy.
- O, Gaja!
- Aira!
- Aqua? - powiedziałam zdziwiona widokiem Strażniczki Wody.
- Dziewczynki, czy mogłybyście na chwilę wyjść? Odbywamy tu z Aquą bardzo ważną rozmowę. - wtrąciła nimfa wodna.
- Oczywiście! Jeszcze raz przepraszam za kłopot.
***
Następnego dnia
Ja i Gaja szykowałyśmy się do wyjścia na ceremonię.
- Co to ma być?! - wykrzyknęłam, wypatrzając swe gałki oczne na dziwną, białą sukienkę.
- No, to co masz ubrać na ceremonię, czyli dzisiaj! Sprężaj się! Mamy tylko godzinę!
- Przecież to jest jakaś suknia ślubna!!!
- Ech... A ta? - spytała moja nimfa, pokazując następną, biało - kremową, krótką, prążkowaną sukienkę.
- No! Ta już lepsza! W sumie całkiem fajna. a buty? To te kremowe balerinki, nie?
- Tak. I jeszcze kremowa opaska.
- Chciałabym zobaczyć Żywioł Ognia...
- Ja też. - odpowiedziała Gaja wychodząc w jasnozielonej sukience, na bosaka, z czymś w rodzaju opaski z trzema liśćmi klonu i oczywiście paroma wplecionymi we włosy kwiatami.
Wpatrując się w jej upięcie włosów, przypomniałam sobie o czymś.
- Właśnie! Fryzura! - krzyknęłam już z grzebieniem w ręce. Ostatecznie wybrałam kok z dwoma wystającymi pasmami włosów z przodu.
 Youaslin do mnie podeszła wręczając mi mały upominek.
- Wszystkiego najlepszego. - uśmiechnęła się.
W środku była biało - złota bransoletka z połyskującym serduszkiem.
Do pokoju weszła Liliana.
- Dzień dobry! - krzyknęłam do nimfy.
- Witaj, Airo. Właśnie! Wszystkiego najlepszego! - Wręczyła mi małą figurkę kota.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, po czym założyłam bransoletkę od Youaslin i ruszyłam w stronę "sceny".
***
 Gdy wyszłyśmy przed wszystkich, myślałam, że wreszcie zobaczę Aquę i Żywioł Ognia. Ale wyszła tylko Aqua.
Nagle wszystko stało się jasne. Moja wizja się spełniła. W śnie nie było nic związanego z ogniem, tak samo jak na ceremonii nie pojawił się Żywioł Ognia. Pośród ludzi słyszałam szepty związane z brakiem Strażniczki Ognia. A w moich przerażonych oczach dało się wyczytać "Że co?!"
___________________________________________________________
Bransoletka od Youaslin