Tam, gdzie początek spotykał się z końcem, ciemność rozświetlił ogień. Można było usłyszeć cichy szmer wody i poczuć wiatr niosący zapach kwiatów. Wszystkie cztery żywioły połączyły się w blask. Światło podzieliło się na cztery nowe życia, cztery przyszłe filary świata. Wszystko odbywało się dokładnie tak samo, jak wiele razy wcześniej. Nagle ogień zgasł. Temperatura spadła. Mrok powrócił.
A na posadzce leżało czarne pióro.
Trochę krótki ten prolog, myślałam, że będzie dłuższy :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką, krótko. Ale jestem ciekawa co dalej, więc jakiś konstruktywny komentarz potem :D
OdpowiedzUsuńBardzo krótko... ale treściwie. Jednak mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dłuższe ;-)
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć, że prolog krótki, bo sama takie pisze. Jest on bardzo treściwy, wiele mówi. Bardzo mnie zaciekawił. Lecz zacznę to dopiero jutro, bo dzisiaj na noc ma już (niestety) inne plany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!