26 dzień. s. Kwiatów. 1000 era
Gaja
Wiek: 6 lat
Gdy dziś rano siedziałam z nosem w zwojach, w wielkiej krypcie znajdującą się pod Malinką*, (tę bibliotekę wieśniacy nazywają również ''Tajemniczą skarbnicą historii'') przyszła Grace** i kazała mi się szybko zebrać oznajmiając, że udajemy się do Altany . Nie będę ukrywała, że trochę mnie to zdziwiło. Nie zbliżało się żadne święto, a w tamte okolice chodzimy jedynie aby pomóc przystroić domy, drzewa na jakieś ważne okazje.
Po krótkim czasie czesania moich całkiem długich ciemno blond włosów posłusznie ruszyłam za opiekunką z Miasta Baobabów*** w stronę Altany. Na szczęście mieszkam dość blisko miejsca do którego idziemy. Wystarczy jedynie przejść przez Aleje Maków (moje ukochane miejsce), Miasto Ludzi i Ogrody. Choć i tak zamiast iść jakieś 2,5 godziny szłyśmy ze 3. Niestety stereotyp o spóźnialskich obywatelach Królestwa Ziemi w moim przypadku jest jak najbardziej prawdziwy.
Gdy mijałyśmy miasto ludzi, widziałyśmy, co trzęsienie ziemi tam narobiło. Wszystkie domy wykonane z rotanu były rozwalone. Wyglądało to, jakby zakończyła się dopiero co jakaś wojna. Na ulicach widać było wiele osób, które zbierały szczątki budynków, nadające się jeszcze do użycia w odbudowie. Wielu mężczyzn siedziało na dachach i kładło nowy dach.
Po dwóch godzinach dotarłyśmy do Altany. To miejsce było pełne magicznej energii, która zapobiegała wojnie między czterema królestwami. Altana łączyła ze sobą wszystkie cztery królestwa żywiołów. To przy niej stykały się ich granice. Od każdej strony (północ, południe, wschód, zachód) Altana jest ozdobiona symbolami reprezentujące każde z królestw np. od mojej strony, czyli od Królestwa Ziemi, Altanę porastają liany z małymi, różowymi kwiatami przypominające czterolistną koniczynę (identyczne liany są na moich nogach i rękach tyko bez różowych koniczynek). Tak bardzo chciałabym kiedyś postawić stopę na jej przepięknej marmurowej podłodze. Kto wie może w przyszłości któraś ze strażniczek mianuje mnie Kapłanką (do Altany wejść mogą jedynie same Władczynie Żywiołów, jednak powołują one często tak zwane Kapłanki, które mają za zadanie opiekować się tym miejscem.)
Gdy dochodziłyśmy z Grace do tego świętego miejsca, zobaczyłam tam dwie dziewczynki w moim wieku, koło każdej z nich stała nimfa. Szybko zaczęłam biec, aby się z nimi przywitać, ale gdy już miałam powiedzieć ''cześć'', jedna z nich potknęła się o korzeń i wywróciła się przez przypadek popychając również mnie. Zachciało mi się śmiać. Gdy miałam już wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, Grace szturchnęła mnie w plecy. Nie wiem dlaczego, ale moja opiekunka chce abym w towarzystwie mało znanych mi osób była poważną, opanowaną dziewczynką. No cóż zazwyczaj średnio mi to wychodzi.
Jak już wstałyśmy, wysunęłam dłoń i powiedziałam:
- Cześć, mam na imię Gaja. A wy?
Dziewczynka z Królestwa Powietrza miała na imię Aira, a z Królestwa Wody, Aqua. Aira była dość niską osobą o długich, kremowych włosach. Była ubrana w białą tunikę oraz białe, krótkie spodenki i buty. W rękach obejmowała małego, również białego kotka. Aqua była wyższa niż ja i Aira. Miała długie ciemno brązowe włosy. Ubrała się w płaszcz z kapturem, (co było dość dziwne), spodnie i wysokie buty. Na jej szyi wisiał piękny naszyjnik w kształcie delfina. Koło każdej z nich stała opiekunka. Ja ich nie znałam, ale Grace najwyraźniej tak. Obie dziewczynki zaprosiłam na zwiedzanie Królestwa, w którym mieszkam. Na samym początku pokazałam im Aleję Maków. Obie były zachwycone widokiem ciągnących się wzdłuż i wszerz połaci bujnie rosnących, czerwonych kwiatów, Po chwili dziewczynki położyły się na ziemi. Aira zaczęła się śmiać, co doprowadziło do tego, że ja również zaczęłam chichotać. A Aqua lekko się uśmiechnęła, ale było widać, że jest zachwycona. Dopiero wtedy zwróciły uwagę na moje owinięte lianami ręce i nogi.
— Gaja, czemu założyłaś na siebie te liście? - zapytała Aira
— Po pierwsze: to są liany, a po drugie: nie mogę ich ściągnąć. Grace mówi, że mam je od urodzenia, podobno nie urodziłam się normalna, tak samo jak Lira — odpowiedziałam.
— Kto to Lira? — spytała Aqua.
— To moja kuzynka. Grace opowiadała mi, że ona i inne nimfy z
Miasta Baobabów na początku myślały, że jest strażniczką Ziemi ale nie dostały żadnego znaku od poprzedniej władczyni która wtedy już nie żyła. Obecnie Lira mieszka na Pustyni Clayro, gdzie może kształcić swoją moc. Odwiedza mnie 2 lub 3 razy do roku.
— Aha, naprawdę możesz sobie darować te historyjki — odparła Aira.
Następnym miejscem, które odwiedziłyśmy, było Jezioro Samotnia. Tam w sumie nie działo się nic ciekawego. Później była jeszcze Malinka i dziewczyny zaczęły bawić się z Rico, moim wielkim białym szczurem. Zwierzęta te mogą być czasami nawet wielkości osła.
Pod koniec dnia nasze opiekunki przyszły po nas, aby Aqua i Aira wróciły do domów, a ja do
centrum Miasta Baobabów. Jęknęłyśmy wszystkie naraz z myślą, że dadzą nam jeszcze chociaż 5 minut, ale Grace i pozostałe nimfy były nieugięte i na nic zdały się nasze błagania, bo tak czy siak musiałyśmy się rozstać. Opiekunka Airy próbując nas pocieszyć powiedziała, że jutro jeszcze się spotkamy.
Poszłam odprowadzić dziewczynki do Altany. Wracałyśmy smutne ze spuszczonymi minami. Choć zdawało mi się, że Aqua wcale nie jest tak smutna jak ja i Aira, tak jakby to była dla niej codzienność. Prawdą jest to, że nie znam Aquy tak bardzo jak na przykład znam Lirę. No, ale wystarczał mi wyraz jej twarzy, aby stwierdzić, że coś ją dręczy.
Zawsze przed snem Grace opowiadała mi jakieś śmieszne, zwariowane, nie stworzone historie, ale nie tym razem. Dziś poprosiłam ja o to aby opowiedziała mi jak poznała tamte nimfy. Zaczęła mi opowiadać całą historię, ale wiedziałam, że ona próbuje wcisnąć mi kłamstwo.
_________________________________________________________________________________
Po krótkim czasie czesania moich całkiem długich ciemno blond włosów posłusznie ruszyłam za opiekunką z Miasta Baobabów*** w stronę Altany. Na szczęście mieszkam dość blisko miejsca do którego idziemy. Wystarczy jedynie przejść przez Aleje Maków (moje ukochane miejsce), Miasto Ludzi i Ogrody. Choć i tak zamiast iść jakieś 2,5 godziny szłyśmy ze 3. Niestety stereotyp o spóźnialskich obywatelach Królestwa Ziemi w moim przypadku jest jak najbardziej prawdziwy.
Gdy mijałyśmy miasto ludzi, widziałyśmy, co trzęsienie ziemi tam narobiło. Wszystkie domy wykonane z rotanu były rozwalone. Wyglądało to, jakby zakończyła się dopiero co jakaś wojna. Na ulicach widać było wiele osób, które zbierały szczątki budynków, nadające się jeszcze do użycia w odbudowie. Wielu mężczyzn siedziało na dachach i kładło nowy dach.
Po dwóch godzinach dotarłyśmy do Altany. To miejsce było pełne magicznej energii, która zapobiegała wojnie między czterema królestwami. Altana łączyła ze sobą wszystkie cztery królestwa żywiołów. To przy niej stykały się ich granice. Od każdej strony (północ, południe, wschód, zachód) Altana jest ozdobiona symbolami reprezentujące każde z królestw np. od mojej strony, czyli od Królestwa Ziemi, Altanę porastają liany z małymi, różowymi kwiatami przypominające czterolistną koniczynę (identyczne liany są na moich nogach i rękach tyko bez różowych koniczynek). Tak bardzo chciałabym kiedyś postawić stopę na jej przepięknej marmurowej podłodze. Kto wie może w przyszłości któraś ze strażniczek mianuje mnie Kapłanką (do Altany wejść mogą jedynie same Władczynie Żywiołów, jednak powołują one często tak zwane Kapłanki, które mają za zadanie opiekować się tym miejscem.)
Gdy dochodziłyśmy z Grace do tego świętego miejsca, zobaczyłam tam dwie dziewczynki w moim wieku, koło każdej z nich stała nimfa. Szybko zaczęłam biec, aby się z nimi przywitać, ale gdy już miałam powiedzieć ''cześć'', jedna z nich potknęła się o korzeń i wywróciła się przez przypadek popychając również mnie. Zachciało mi się śmiać. Gdy miałam już wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, Grace szturchnęła mnie w plecy. Nie wiem dlaczego, ale moja opiekunka chce abym w towarzystwie mało znanych mi osób była poważną, opanowaną dziewczynką. No cóż zazwyczaj średnio mi to wychodzi.
Jak już wstałyśmy, wysunęłam dłoń i powiedziałam:
- Cześć, mam na imię Gaja. A wy?
Dziewczynka z Królestwa Powietrza miała na imię Aira, a z Królestwa Wody, Aqua. Aira była dość niską osobą o długich, kremowych włosach. Była ubrana w białą tunikę oraz białe, krótkie spodenki i buty. W rękach obejmowała małego, również białego kotka. Aqua była wyższa niż ja i Aira. Miała długie ciemno brązowe włosy. Ubrała się w płaszcz z kapturem, (co było dość dziwne), spodnie i wysokie buty. Na jej szyi wisiał piękny naszyjnik w kształcie delfina. Koło każdej z nich stała opiekunka. Ja ich nie znałam, ale Grace najwyraźniej tak. Obie dziewczynki zaprosiłam na zwiedzanie Królestwa, w którym mieszkam. Na samym początku pokazałam im Aleję Maków. Obie były zachwycone widokiem ciągnących się wzdłuż i wszerz połaci bujnie rosnących, czerwonych kwiatów, Po chwili dziewczynki położyły się na ziemi. Aira zaczęła się śmiać, co doprowadziło do tego, że ja również zaczęłam chichotać. A Aqua lekko się uśmiechnęła, ale było widać, że jest zachwycona. Dopiero wtedy zwróciły uwagę na moje owinięte lianami ręce i nogi.
— Gaja, czemu założyłaś na siebie te liście? - zapytała Aira
— Po pierwsze: to są liany, a po drugie: nie mogę ich ściągnąć. Grace mówi, że mam je od urodzenia, podobno nie urodziłam się normalna, tak samo jak Lira — odpowiedziałam.
— Kto to Lira? — spytała Aqua.
— To moja kuzynka. Grace opowiadała mi, że ona i inne nimfy z
Miasta Baobabów na początku myślały, że jest strażniczką Ziemi ale nie dostały żadnego znaku od poprzedniej władczyni która wtedy już nie żyła. Obecnie Lira mieszka na Pustyni Clayro, gdzie może kształcić swoją moc. Odwiedza mnie 2 lub 3 razy do roku.
— Aha, naprawdę możesz sobie darować te historyjki — odparła Aira.
Następnym miejscem, które odwiedziłyśmy, było Jezioro Samotnia. Tam w sumie nie działo się nic ciekawego. Później była jeszcze Malinka i dziewczyny zaczęły bawić się z Rico, moim wielkim białym szczurem. Zwierzęta te mogą być czasami nawet wielkości osła.
Pod koniec dnia nasze opiekunki przyszły po nas, aby Aqua i Aira wróciły do domów, a ja do
centrum Miasta Baobabów. Jęknęłyśmy wszystkie naraz z myślą, że dadzą nam jeszcze chociaż 5 minut, ale Grace i pozostałe nimfy były nieugięte i na nic zdały się nasze błagania, bo tak czy siak musiałyśmy się rozstać. Opiekunka Airy próbując nas pocieszyć powiedziała, że jutro jeszcze się spotkamy.
Poszłam odprowadzić dziewczynki do Altany. Wracałyśmy smutne ze spuszczonymi minami. Choć zdawało mi się, że Aqua wcale nie jest tak smutna jak ja i Aira, tak jakby to była dla niej codzienność. Prawdą jest to, że nie znam Aquy tak bardzo jak na przykład znam Lirę. No, ale wystarczał mi wyraz jej twarzy, aby stwierdzić, że coś ją dręczy.
Zawsze przed snem Grace opowiadała mi jakieś śmieszne, zwariowane, nie stworzone historie, ale nie tym razem. Dziś poprosiłam ja o to aby opowiedziała mi jak poznała tamte nimfy. Zaczęła mi opowiadać całą historię, ale wiedziałam, że ona próbuje wcisnąć mi kłamstwo.
_________________________________________________________________________________
**Grace - właściwie Gristhaleateyanah (czyt. Gristaleatejana) moja opiekunka (nimfa), nazywam ją Grace, bo nie umiem wypowiedzieć jej normalnego imienia. Jest ona przewodniczącą Miasta Baobabów. (więcej informacji o bohaterach w zakładce "Bohaterowie')
***Miasto Baobabów - miasto w którym mieszkam (stolica Królestwa Ziemi). Zamiast budynków z rotanu domami są baobaby
*Malinka - mój baobab, inaczej mówiąc (pisząc) mój dom
***Miasto Baobabów - miasto w którym mieszkam (stolica Królestwa Ziemi). Zamiast budynków z rotanu domami są baobaby
*Malinka - mój baobab, inaczej mówiąc (pisząc) mój dom
Aleja Maków

Malinka (Malinka znajduje się w dżungli, tak jak całe Miasto Baobabów)

Zamiast robić kilkanaście gwiazdek powinnas zamieścić w tekście opisy. I koniecznie zmien kolor, bo na komórce nic nie widać
OdpowiedzUsuńOk, czas na konstruktywną opinię: już wiem, że najbardziej lubię Aquę. Masz przyjemny styl pisania, dzięki czemu czytanie "nie męczy", a oczy same lecą po tekście. Fabuła tajemnicza -> moja ulubiona. Większych literówek czy błędów nie wyłapałam :D więc jak na razie zapowiada się nieźle. Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńI w międzyczasie zapraszam do siebie: http://opowiadania-natarii.blogspot.com/
Uff... Rozdziały nie są jakoś specjalnie długie, ale przynajmniej nie są tak krótkie jak prolog :) Te dziewczynki są dojrzalsze niż zwykłe sześciolatki. W Lyrianie to normalne zachowanie? Ładny wodospad i Aleja Maków ^^ W ogóle nie najgorszy ten blog ;)
OdpowiedzUsuń