6 lat po śmierci 999 Czterech Żywiołów
Aqua
Aqua
Obudził mnie grzmot. Otworzyłam oczy, a następnie wstałam z łóżka. Przebiegłam przez mój mały pokój. Rozwarłam szeroko rotanowe* okiennice. Powietrze było ciężkie i nieruchome. Mimo wczesnego ranka panowała ciemność. Nagle rozświetliła ją błyskawica. Temperatura gwałtownie opadła. Z granatowych chmur lunęły strugi deszczu. Zadrżałam i najszybciej jak mogłam, zamknęłam okno z powrotem. Co rok w tym okresie pogoda była szczególnie okropna. Nie miałam pojęcia, czemu się tak działo, ale chciałam się tego koniecznie dowiedzieć.
Mam na imię Aqua. Jestem magiem wody. Wybitnie uzdolnionym, ale jeszcze mało niebezpiecznym, tak mówi moja opiekunka Reyna. To nimfa wodna. Ma kruczoczarne włosy, smukłą sylwetkę i, tak jak wszystkie nimfy wodne, błękitne oczy - nie tylko tęczówki, ale całe niebieskie. Nosi zwiewne, białe szaty. Nie pozwala mi wkładać sukienek lub spódnic. Mówi, że tylko by mnie spowalniały w walce. Muszę ubierać bluzki ze skórzanym pasem, spodnie i wysokie buty. Mimo to Reyna nauczyła mnie wielu rzeczy: szermierki, geografii, trochę astronomii i historii, chociaż ta ostatnia jest nudna. Podczas dnia robimy wiele rzeczy.
Dzisiaj miało być wyjątkowo, ale ta burza wszystko popsuła. Opadłam na fotel. Zastanawiałam się, czym mogła być ta niespodzianka. Ile przygód może mnie dziś ominąć. Westchnęłam.
- Widzę, że już się obudziłaś, Aquo. - Reyna niespostrzeżenie wślizgnęła się do mojego pokoju. Zerknęłam na nią nieprzytomnie.
- Głupia burza... - jęknęłam. Reyna spojrzała na mnie z rozbawieniem. Zwykle karciła mnie za narzekanie, ale dziś najwyraźniej sobie odpuściła.
- To jest zbyt ważne, aby rezygnować z powodu burzy - lekceważąco machnęła ręką w stronę okna.
- Taak? A co będziemy robić?
- Ubierz się ciepło i zejdź na dół - rzekła tajemniczo, po czym wyszła z pokoju.
Popędzana własną ciekawością, nałożyłam szybko ciepły płaszcz z kapturem i wyszłam. Zsunęłam się z półki skalnej na ziemię (mieszkam w jednej z tajnych Kaplic Królestwa Wody**. Wejście jest ukryte za wodospadem, a można tam wejść za pomocą owej półki i liny). Reyna już tam na mnie czekała:
- Gotowa? Zatem idziemy.
Ominęłyśmy Czarną Skałę oraz wodospad i podążyłyśmy na północ.
- Co? Idziemy nad morze? Przecież to wcale nie jest takie ważne - zauważyłam.
- Jeszcze nie wiesz, co będziesz tam robić, więc nie marudź.
Gdy doszłyśmy nad morze, sztorm i wiatr się nasiliły. Deszcz na szczęście ustał, chociaż nadal były granatowe chmury. Reyna kazała mi utworzyć falę idącą w przeciwnym kierunku niż pozostałe.
- Ale, to przecież... pod wiatr! Jak mam mu się przeciwstawić? On jest bardzo silny! - nie wiedziałam, co zrobić. Reyna się uśmiechnęła:
- Owszem, jest potężny, ale ty jesteś jeszcze silniejsza. Musisz nauczyć się kierować wodę przeciwko innym żywiołom. Nie możesz pozwolić na to, aby warunki pogodowe przeszkodziły ci w ćwiczeniach. Możesz je wykorzystać, na przykład teraz, stworzyć ogromną falę "współpracując" z wiatrem, albo się sprzeciwić - utworzyć falę idącą pod wiatr. I to masz właśnie teraz zrobić.
Spróbowałam, i o dziwo, udało mi się - mała fala przepłynęła kilka metrów i zniknęła. Ale i tak trudno było walczyć z wiatrem. Skrzywiłam się. Reyna to zauważyłą.
- Coś się stało? Ciesz się, że to naturalny wiatr i można go pokonać. Nie mówię, że łatwo, ale się da. Gdyby jakiś mag powietrza go utworzył, byłoby znacznie ciężej.
Pod koniec godziny udało mi się zrobić całkiem wysoką falę, która połknęła parę mniejszych, idących z wiatrem, przepłynęła dosyć długi dystans i się gwałtownie zmniejszyła, a potem zniknęła. Reyna, widząc moje postępy, pochwaliła mnie i powiedziała, że będziemy wracać. Wróciłyśmy do Kaplicy i zjadłyśmy kilka owoców, a potem moja opiekunka oznajmiła, że znów się gdzieś wybieramy, ale na koniach, bo trasa będzie długa. Westchnęłam i przewróciłam oczami, jednak nie narzekałam. Tym razem skierowałyśmy się na południe. Wielokrotnie pytałam Reyny, gdzie jedziemy i jak długo ta podróż będzie jeszcze trwać, lecz ona nie chciała mi powiedzieć. Jak zwykle omijałyśmy miasta szerokimi łukami, więc nie łudziłam się, że szybko wrócimy. Na noc zatrzymałyśmy się w małej gospodzie. Ucieszyłam się, że po raz kolejny zobaczę człowieka, a zdarzało mi się to bardzo rzadko. Dotąd wszyscy, z którymi nawiązałam kontakt wzrokowy, szybko odwracali wzrok. Reyna mówi, że to przez mocny kolor moich oczu i intensywność spojrzenia. Dzisiaj jednak nie miałam okazji tego wypróbować, bo nimfa kazała mi założyć kaptur tak, aby zasłonić całą twarz. Ech. Znowu chce, aby wszystkie spojrzenia kierowały się na nią. Szczególnie spojrzenia mężczyzn, bo to jej ukryta słabość. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że wytrzymałam z nią praktycznie całe moje życie. Doprawdy jestem uosobieniem cierpliwości.
Gdy tylko się obudziłam (Reyna nie musi spać, bo jest nimfą), ruszyłyśmy w dalszą podróż. Pojechałyśmy drogą przecinającą miasto - okrąg, w którym mogli mieszkać ludzie z każdego Królestwa. Jego środkiem była Altana. Altanę i miasto dzieliły tereny neutralne nazywane Ogrodami.
Przemierzałyśmy miasto, podziwiając piękne, rotanowe budynki lśniące w deszczu, wspaniałe rośliny w ogrodach i czyste strumienie. Na ulicach nie było nikogo. Niedługo zresztą dowiedziałyśmy się, czemu. Tuż przed wyjściem burza przybrała na sile, a domy były kompletnie zniszczone. Drzewa połamane. Nasze konie niespokojnie prychały.
- Przecież deszcz nie możę uderzać z taką siłą... Rotan jest twardszy od stali. Jedyne, co go może unicestwić, to... wyładowania elektryczne, ale tak dużo piorunów..? To niemożliwe! - usłyszałam, jak Reyna mruczy pod nosem. Opuściłyśmy miasto tak szybko, jak mogłyśmy. Gdy doszłyśmy do Altany, słońce wyszło zza chmur. Musiało być wczesne południe. Konie uwiązałyśmy niedaleko jeziora, żeby mogły się napić. Usiadłam pod jednym z drzew, aby odpocząć.
Niedługo zobaczyłam dwie postacie idące w naszą stronę z zachodu. To była drobna dziewczynka z kremowymi włosami i nimfa powietrza. Zdziwiłam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam nikogo z innego Królestwa. Postanowiłam na razie być w bezpiecznej odległości, ale tamta dziewczynka najwyraźniej chciała się ze mną przywitać.
- Mam na imię Aira i mam 5 lat. Pochodzę z Królestwa Powietrza, a ty?
- Jestem Aqua - powiedziałam cicho. Nie czułam potrzeby, aby mówić jej więcej. Dopiero co ją poznałam. Spojrzałam na nią badawczo. Była ubrana w białą tunikę, krótkie spodenki i dziwne buty do kostek. Na rękach miała białego kotka. Całkiem ładny. Aira chyba poczuła się nieswojo. Wróciła do swojej opiekunki - a raczej próbowała wrócić, bo zahaczyła stopą o korzeń, kotek ześlizgnął się z jej rąk, a ona sama wpadła na... jeszcze inną dziewczynkę? Nowo przybyła miała w blond włosach kwiat, zieloną sukienkę zrobioną jakby z liści oraz liany na nogach i rękach. Wyglądała jak jakaś wróżka z bajki. Pewnie przybyła ze wschodu.
- Jestem Gaja z Królestwa Ziemi - przedstawiła się. Czyli miałam rację co do jej pochodzenia.
- Ja mam na imię Aira i jestem z Królestwa Powietrza - powiedziała Aira, najwyraźniej ucieszona tym, że Gaja jest bardziej rozmowna. Też się przedstawiłam.
- Pokażę wam część Królestwa Ziemi, chcecie? - zaproponowała Gaja.
- Jasne! - powiedziała z entuzjazmem Aira. Ja również się zgodziłam. Przeszłyśmy do części Ogrodów należącej do Królestwa Ziemi.
- To Aleja Maków - powiedziała Gaja. Przed nami rozciągał się wspaniały widok: tysiące kwiatów! Pod wpływem chwili razem z Airą położyłyśmy się się na miękkich makach, wdychając ich zapach. Usiadłam, a Aira podniosła głowę i spojrzała na Gaję.
- Gaja, a tak właściwie to czemu założyłaś te liście? - zapytała.
- Po pierwsze - to są liany, a po drugie - nie mogę ich ściągnąć. Grace, moja opiekunka mówi, że nie urodziłam się normalnym magiem, tak samo jak Lira.
- Kto to jest Lira? - zapytałam. Jestem pewna, że gdzieś wcześniej słyszałam to imię. Gaja zaczęła tłumaczyć, że to jej kuzynka, która mieszka na pustyni Clayro, dodała coś o baobabach, wiadomości i Strażniczkach Żywiołów. Wyraźnie znudzona Aira przerwała Gai. Dziewczynka z Królestwa Ziemi jednak nie wydawała się szczególnie obrażona. Później Gaja zaprowadziła nas do jeszcze kilku miejsc, ciągle gadając z Airą. Nie włączałam się do rozmowy. Wolałam przysłuchiwać się temu, co mówiły nimfy, które szły za nami, ale niestety dziewczynki zagłuszały słowa naszych opiekunek. Nawet nie zauważyłyśmy, jak wyszłyśmy z Ogrodów do prawdziwego Królestwa Ziemi. Gaja pokazała nam baobab, w którym mieszkała. Nazwała go Malinką. Z drzewa wyszedł ogromny szczur - ale taki wielkości dużego psa!.
- To jest mój szczurek Rico - powiedziała Gaja, uśmiechając się szeroko. Naszło mnie podejrzenie, że ona ma coś z głową. Kto normalny nazwałby baobab Malinką? I w dodatku w nim mieszkał? Kto normalny o wielkim, dzikim szczurze mówiłby "szczurek Rico"? Gaja zauważyła moje spojrzenie.
- Pewnie myślicie, że jestem trochę szalona. Macie rację! - roześmiałyśmy się. Muszę przyznać, że były całkiem miłe. Pod koniec dnia musiałyśmy się rozejść do naszych Królestw. Nimfa powietrza, chyba miała na imię Youaslin, próbowała nas pocieszyć i powiedziała, że jutro się spotkamy. Taaa. Na pewno. Zwłaszcza że u mnie podróż w jedną stronę - od Kaplicy do Altany - w najlepszym przypadku trwa dwa dni.
Ale czułam, że w jednym miała rację. Na pewno jeszcze kiedyś je spotkam.
*Rotan - materiał używany w Lyrianie. Wygląda jak szkło, ale jest twardszy od stali. Przyjazny środowisku, dlatego większość rzeczy jest z niego zrobiona.
**Kaplice Królestwa Wody - tu nie chodzi o takie do modlenia się. Kaplica w Królestwie Wody to tajemniczy budynek, gdzie jest np. biblioteka ze starymi księgami i puste sale, które można wykorzystać do nauki szermierki. Nie wiadomo, kto zbudował Kaplice. Pierwszą odkryto kilkaset lat temu.
Wejście do Kaplicy (ukryte za wodospadem)

Równiny, a dalej Mroczne Góry, w których znajduje się Kaplica

- Widzę, że już się obudziłaś, Aquo. - Reyna niespostrzeżenie wślizgnęła się do mojego pokoju. Zerknęłam na nią nieprzytomnie.
- Głupia burza... - jęknęłam. Reyna spojrzała na mnie z rozbawieniem. Zwykle karciła mnie za narzekanie, ale dziś najwyraźniej sobie odpuściła.
- To jest zbyt ważne, aby rezygnować z powodu burzy - lekceważąco machnęła ręką w stronę okna.
- Taak? A co będziemy robić?
- Ubierz się ciepło i zejdź na dół - rzekła tajemniczo, po czym wyszła z pokoju.
Popędzana własną ciekawością, nałożyłam szybko ciepły płaszcz z kapturem i wyszłam. Zsunęłam się z półki skalnej na ziemię (mieszkam w jednej z tajnych Kaplic Królestwa Wody**. Wejście jest ukryte za wodospadem, a można tam wejść za pomocą owej półki i liny). Reyna już tam na mnie czekała:
- Gotowa? Zatem idziemy.
Ominęłyśmy Czarną Skałę oraz wodospad i podążyłyśmy na północ.
- Co? Idziemy nad morze? Przecież to wcale nie jest takie ważne - zauważyłam.
- Jeszcze nie wiesz, co będziesz tam robić, więc nie marudź.
Gdy doszłyśmy nad morze, sztorm i wiatr się nasiliły. Deszcz na szczęście ustał, chociaż nadal były granatowe chmury. Reyna kazała mi utworzyć falę idącą w przeciwnym kierunku niż pozostałe.
- Ale, to przecież... pod wiatr! Jak mam mu się przeciwstawić? On jest bardzo silny! - nie wiedziałam, co zrobić. Reyna się uśmiechnęła:
- Owszem, jest potężny, ale ty jesteś jeszcze silniejsza. Musisz nauczyć się kierować wodę przeciwko innym żywiołom. Nie możesz pozwolić na to, aby warunki pogodowe przeszkodziły ci w ćwiczeniach. Możesz je wykorzystać, na przykład teraz, stworzyć ogromną falę "współpracując" z wiatrem, albo się sprzeciwić - utworzyć falę idącą pod wiatr. I to masz właśnie teraz zrobić.
Spróbowałam, i o dziwo, udało mi się - mała fala przepłynęła kilka metrów i zniknęła. Ale i tak trudno było walczyć z wiatrem. Skrzywiłam się. Reyna to zauważyłą.
- Coś się stało? Ciesz się, że to naturalny wiatr i można go pokonać. Nie mówię, że łatwo, ale się da. Gdyby jakiś mag powietrza go utworzył, byłoby znacznie ciężej.
Pod koniec godziny udało mi się zrobić całkiem wysoką falę, która połknęła parę mniejszych, idących z wiatrem, przepłynęła dosyć długi dystans i się gwałtownie zmniejszyła, a potem zniknęła. Reyna, widząc moje postępy, pochwaliła mnie i powiedziała, że będziemy wracać. Wróciłyśmy do Kaplicy i zjadłyśmy kilka owoców, a potem moja opiekunka oznajmiła, że znów się gdzieś wybieramy, ale na koniach, bo trasa będzie długa. Westchnęłam i przewróciłam oczami, jednak nie narzekałam. Tym razem skierowałyśmy się na południe. Wielokrotnie pytałam Reyny, gdzie jedziemy i jak długo ta podróż będzie jeszcze trwać, lecz ona nie chciała mi powiedzieć. Jak zwykle omijałyśmy miasta szerokimi łukami, więc nie łudziłam się, że szybko wrócimy. Na noc zatrzymałyśmy się w małej gospodzie. Ucieszyłam się, że po raz kolejny zobaczę człowieka, a zdarzało mi się to bardzo rzadko. Dotąd wszyscy, z którymi nawiązałam kontakt wzrokowy, szybko odwracali wzrok. Reyna mówi, że to przez mocny kolor moich oczu i intensywność spojrzenia. Dzisiaj jednak nie miałam okazji tego wypróbować, bo nimfa kazała mi założyć kaptur tak, aby zasłonić całą twarz. Ech. Znowu chce, aby wszystkie spojrzenia kierowały się na nią. Szczególnie spojrzenia mężczyzn, bo to jej ukryta słabość. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że wytrzymałam z nią praktycznie całe moje życie. Doprawdy jestem uosobieniem cierpliwości.
Gdy tylko się obudziłam (Reyna nie musi spać, bo jest nimfą), ruszyłyśmy w dalszą podróż. Pojechałyśmy drogą przecinającą miasto - okrąg, w którym mogli mieszkać ludzie z każdego Królestwa. Jego środkiem była Altana. Altanę i miasto dzieliły tereny neutralne nazywane Ogrodami.
Przemierzałyśmy miasto, podziwiając piękne, rotanowe budynki lśniące w deszczu, wspaniałe rośliny w ogrodach i czyste strumienie. Na ulicach nie było nikogo. Niedługo zresztą dowiedziałyśmy się, czemu. Tuż przed wyjściem burza przybrała na sile, a domy były kompletnie zniszczone. Drzewa połamane. Nasze konie niespokojnie prychały.
- Przecież deszcz nie możę uderzać z taką siłą... Rotan jest twardszy od stali. Jedyne, co go może unicestwić, to... wyładowania elektryczne, ale tak dużo piorunów..? To niemożliwe! - usłyszałam, jak Reyna mruczy pod nosem. Opuściłyśmy miasto tak szybko, jak mogłyśmy. Gdy doszłyśmy do Altany, słońce wyszło zza chmur. Musiało być wczesne południe. Konie uwiązałyśmy niedaleko jeziora, żeby mogły się napić. Usiadłam pod jednym z drzew, aby odpocząć.
Niedługo zobaczyłam dwie postacie idące w naszą stronę z zachodu. To była drobna dziewczynka z kremowymi włosami i nimfa powietrza. Zdziwiłam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam nikogo z innego Królestwa. Postanowiłam na razie być w bezpiecznej odległości, ale tamta dziewczynka najwyraźniej chciała się ze mną przywitać.
- Mam na imię Aira i mam 5 lat. Pochodzę z Królestwa Powietrza, a ty?
- Jestem Aqua - powiedziałam cicho. Nie czułam potrzeby, aby mówić jej więcej. Dopiero co ją poznałam. Spojrzałam na nią badawczo. Była ubrana w białą tunikę, krótkie spodenki i dziwne buty do kostek. Na rękach miała białego kotka. Całkiem ładny. Aira chyba poczuła się nieswojo. Wróciła do swojej opiekunki - a raczej próbowała wrócić, bo zahaczyła stopą o korzeń, kotek ześlizgnął się z jej rąk, a ona sama wpadła na... jeszcze inną dziewczynkę? Nowo przybyła miała w blond włosach kwiat, zieloną sukienkę zrobioną jakby z liści oraz liany na nogach i rękach. Wyglądała jak jakaś wróżka z bajki. Pewnie przybyła ze wschodu.
- Jestem Gaja z Królestwa Ziemi - przedstawiła się. Czyli miałam rację co do jej pochodzenia.
- Ja mam na imię Aira i jestem z Królestwa Powietrza - powiedziała Aira, najwyraźniej ucieszona tym, że Gaja jest bardziej rozmowna. Też się przedstawiłam.
- Pokażę wam część Królestwa Ziemi, chcecie? - zaproponowała Gaja.
- Jasne! - powiedziała z entuzjazmem Aira. Ja również się zgodziłam. Przeszłyśmy do części Ogrodów należącej do Królestwa Ziemi.
- To Aleja Maków - powiedziała Gaja. Przed nami rozciągał się wspaniały widok: tysiące kwiatów! Pod wpływem chwili razem z Airą położyłyśmy się się na miękkich makach, wdychając ich zapach. Usiadłam, a Aira podniosła głowę i spojrzała na Gaję.
- Gaja, a tak właściwie to czemu założyłaś te liście? - zapytała.
- Po pierwsze - to są liany, a po drugie - nie mogę ich ściągnąć. Grace, moja opiekunka mówi, że nie urodziłam się normalnym magiem, tak samo jak Lira.
- Kto to jest Lira? - zapytałam. Jestem pewna, że gdzieś wcześniej słyszałam to imię. Gaja zaczęła tłumaczyć, że to jej kuzynka, która mieszka na pustyni Clayro, dodała coś o baobabach, wiadomości i Strażniczkach Żywiołów. Wyraźnie znudzona Aira przerwała Gai. Dziewczynka z Królestwa Ziemi jednak nie wydawała się szczególnie obrażona. Później Gaja zaprowadziła nas do jeszcze kilku miejsc, ciągle gadając z Airą. Nie włączałam się do rozmowy. Wolałam przysłuchiwać się temu, co mówiły nimfy, które szły za nami, ale niestety dziewczynki zagłuszały słowa naszych opiekunek. Nawet nie zauważyłyśmy, jak wyszłyśmy z Ogrodów do prawdziwego Królestwa Ziemi. Gaja pokazała nam baobab, w którym mieszkała. Nazwała go Malinką. Z drzewa wyszedł ogromny szczur - ale taki wielkości dużego psa!.
- To jest mój szczurek Rico - powiedziała Gaja, uśmiechając się szeroko. Naszło mnie podejrzenie, że ona ma coś z głową. Kto normalny nazwałby baobab Malinką? I w dodatku w nim mieszkał? Kto normalny o wielkim, dzikim szczurze mówiłby "szczurek Rico"? Gaja zauważyła moje spojrzenie.
- Pewnie myślicie, że jestem trochę szalona. Macie rację! - roześmiałyśmy się. Muszę przyznać, że były całkiem miłe. Pod koniec dnia musiałyśmy się rozejść do naszych Królestw. Nimfa powietrza, chyba miała na imię Youaslin, próbowała nas pocieszyć i powiedziała, że jutro się spotkamy. Taaa. Na pewno. Zwłaszcza że u mnie podróż w jedną stronę - od Kaplicy do Altany - w najlepszym przypadku trwa dwa dni.
Ale czułam, że w jednym miała rację. Na pewno jeszcze kiedyś je spotkam.
*Rotan - materiał używany w Lyrianie. Wygląda jak szkło, ale jest twardszy od stali. Przyjazny środowisku, dlatego większość rzeczy jest z niego zrobiona.
**Kaplice Królestwa Wody - tu nie chodzi o takie do modlenia się. Kaplica w Królestwie Wody to tajemniczy budynek, gdzie jest np. biblioteka ze starymi księgami i puste sale, które można wykorzystać do nauki szermierki. Nie wiadomo, kto zbudował Kaplice. Pierwszą odkryto kilkaset lat temu.
Wejście do Kaplicy (ukryte za wodospadem)

Równiny, a dalej Mroczne Góry, w których znajduje się Kaplica
łoooooooooo(...)ooo! Ni samą siebie przeszłaś! Super rozdział, po prostu.. no fajny :P
OdpowiedzUsuńZaczyna się bardzo tajemniczo ( udaje, że WCALE nie wie, jak potoczy się fabuła). Magowie? I co to za dziewczynki? Myślałam, że będzie coś z żywiołami, ale są trzy na cztery żywioły.. czekam na więcej ω
Brakuje jednego żywiołu... zaczęło się tajemniczo. I dobrze. Jestem ciekawa świata, który stworzyłaś. Jest... inny. Intrygujący.
OdpowiedzUsuń