6 lat po śmierci 999 Czterech Żywiołów
Przeczesałam palcami moje długie, ciemne włosy i spojrzałam na śpiącego u mojego boku szkarłatnego smoka. Był jeszcze młody, miał raptem sześć lat. Jak na smoka to śmiesznie mało. Nie miał nawet wykształconych do końca skrzydeł, a jego łuski nie były jeszcze takie twarde jak u starszych smoków. O ile ktoś w ogóle widział kiedyś smoka. Albo był przez nie wychowywany, tak jak ja.Devan powiedział, że żaden człowiek od dawna nie widział smoka, więc myślą, że wyginęły. Ale to nieprawda. Smoki nadal żyją, są tylko dobrze zamaskowane. Na przykład udają jaszczurkę. Ale to tylko te mniejsze. Duże smoki, jak on lub Hire (no, Hire nie jest może duży, ale jak dorośnie) udają wzgórza lub osiadają w trudno dostępnych miejscach, jak wygasłe (lub nie) wulkany lub dna jezior i mórz.
Hire poruszył się niespokojnie po czym otworzył oczy odsłaniając żółte tęczówki. Uśmiechnęłam się do siebie. Takie same jak moje.
- I z czego rżysz? - usłyszałam nieco jeszcze piskliwy głos Hire.
- Z ciebie - odpowiedziałam również w mowie smoków. Hire prychnął i podniósł się, a za nim ja. Byliśmy mniej więcej równego wzrostu. Z tym, że on miał proporcje ciała smoka, a ja człowieka. Poza tym niewiele się różniliśmy. Oboje umieliśmy wzniecać ogień, oboje musieliśmy polować na nasz obiad, w końcu oboje mieliśmy złote oczy. Tak więc można było powiedzieć, że byliśmy rodzeństwem.
Przekomarzalibyśmy się pewnie jeszcze długo, ale Devan jednym nieco głośniejszym sarknięciem (sarknięciem? To inna nazwa srania?) przywrócił nas do porządku. Chcąc nie chcąc, musieliśmy być posłuszni. On był tu największy.
- Zamiast marnować czas na głupoty, upolowalibyście coś. Pora na śniadanie.
Jękneliśmy, ale posłusznie wywlekliśmy się z groty i udaliśmy się w stronę lasu. Tutaj się rozdzieliliśmy. Łatwiej polować w pojedynkę .
Poszłam w głąb lasu, uważnie stawiając kroki, tak jak nas uczył Devan , jednocześnie starając się wychwycić jakiś szelest świadczący o potencjalnej ofierze. Po kilku okrążeniach zaczęłam się niecierpliwić, szukałam jednak nadal, wiedząc, że lepiej nie wracać bez posiłku .
Wreszcie usłyszałam jakiś trzask. Zacisnęłam dłoń na rękojeści sztyletu i najciszej jak potrafiłam zaczęłam zbliżać się w stronę, z której dochodził, zatrzymując się co kilka kroków i nasłuchując. Odgarnęłam liście i zobaczyłam zająca, który złapał się w sidła zastawione tutaj jakiś już czas temu. Uśmiechnęłam się tryumfalnie i wyswobodziłam krwawiące zwierzę, po czym w starając się zagłuszyć wyrzuty sumienia szybkim, pewnym ruchem ukróciłam jego cierpienia.
Już w dobrym humorze wróciłam do groty, gdzie Hiro, który zdążył już wrócić i Devan pałaszowali już swoje zdobycze. Ja także zaczęłam przygotowywać moją - zaczęłam obierać królika ze skóry, szło mi to jednak topornie. Próbowałam naostrzyć sztylet, ale nawet wtedy skóra za wszelką cenę nie chciała się rozstać ze swym właścicielem. Po pół godzinie mozolnego skrobania, drapania, a nawet proszenia, skóra nie chciała ustąpić. Byłam zła, zmęczona i co najważniejsze - głodna. Zacisnęłam dłoń na rękojeści sztyletu, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy bezsilności .
- Możesz to zrobić inaczej - przy mnie pojawił się Hiro, który już dawno skończył swój posiłek.
- Niby jak? - mruknęłam zła, na co Hiro jednym, szybkim ruchem łapy rozdzielił zająca na pół, ukazując mięso w środku.
- Teraz większe kawałki możesz wyciąć, a z reszty zrobić sobie ubranie.
- Bardzo śmieszne - mruknęłam, jednocześnie wykrawając płaty mięsa i nabijając je na patyki, które później wbijałam w ziemię - Dzięki - mruknęłam, gdy wszystko było już gotowe. Pozostawało tylko rozpalić ogień. To lubiłam. Czujesz lekkie mrowienie, potem ciepło rozchodzące się od opuszków palców i masz ogień. Proste, nie?
Po posiłku poczułam przypływ nowych sił. Nie przepadałam co prawda za zabijaniem i późniejszym oporządzaniem leśnych zwierząt, ale na ryby byłam z kolei zbyt niecierpliwa i ruchliwa . Udawało mi się czasami jakąś złapać, ale tylko wtedy, gdy z nudów zwyczajnie przysnęłam. Oprócz tego jadałam też rozmaite owoce, ale raczej w okresie letnim, a i to nie zawsze - w lesie trudno było znaleźć coś konkretnego. Już prędzej w okolicach rzeki, ale nie chodziłam tam za często - głównie w nocy, bo to miejsce było bliżej siedzib ludzkich, a Devan nie chciał puścić mnie samej.
Podsumowując, nie żyło mi się wcale tak źle, jak można by przypuszczać, patrząc na to, kto mnie wychowywał . Wiedziałam, że nie jesteśmy połączeni więzami krwi, bo i jak, ale nie przeszkadzało mi to. Devan stwierdził, że przyjęłam to bardzo dobrze, ale to może kwestia tego, że powiedział mi tak wcześnie. W ogóle twierdzi, że jestem bardzo dojrzała jak na swój wiek, ale nie wiem jeszcze, o co mu chodzi. Wielu rzeczy nie wiem, ale Devan powiedział, że wszystko w swoim czasie. Nie lubię czekać. Lubię być w ruchu, dlatego większość czasu spędzam z Hiro na zewnątrz, nierzadko w lesie. Gdy nikt nie patrzy, próbuję robić różne rzeczy z ogniem. U mnie wydobywa się z rąk, a nie z ust, tak jak u Hiro i Devana. Ten drugi powiedział, żebym się tym na razie nie przejmowała, ani nie próbowała używać ognia, gdy nie patrzy, mam jednak wrażenie, że nie spodziewa się wcale, że się do tego zastosuję. Zupełnie, jakby wiedział cos, czego ja nie wiem. Mam nadzieje, że to też mi kiedyś powie.
______________ ___________________________________________________________________
Heeeej! Z tej strony biedna, uciemiężona Akinot! Dawno się nie eee.. widzieliśmy?? W każdym bądź razie napisałam krótki rozdzialik ( z jak widzicie komentarzem Airy, jednynym, który nadawał się do pokazania ludziom), chociaż z początkowego założenia miałam zacząć pisać w środku akcji, ale cóż.. w każdym bądź razie dzięki za przeczytanie rozdziału, i do zobaczenia(?) za trzy posty.
Pierwsza! Sorka, że tak późno. Całkiem fajny rozdział. Większych błędów nie ma, aczkolwiek mam dwa małe zastrzeżenia. Nie obraźcie się. Jeśli chcecie, możecie mnie zhejtować.
OdpowiedzUsuńA) Czemu nie ma imienia? Wiadomo, że to ogień.
B) Już o tym pisałam, wiem, ale serio, to są sześciolatki? Szczególnie w tym rozdziale tego nie widać.
Dobra, a teraz biorę się za piąty rozdział ^^
Dobrze, że w ogóle ktoś skomentował :) A Twoje rady zawsze chętnie przeczytam. Masz rację, że są trochę za dorosłe charakterem, ale my też wciąż się uczymy, więc proszę o wyrozumiałość ω
Usuń