środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 7 - Dolina Kakaowców

Era tysięczna
6 lat po śmierci 999 żywiołów
Aira
     Znów mi się to śni... Biegnę do altany, a świat za mną popada w ciemność... Ale ten sen był inny... Zobaczyłam coś jeszcze. Zobaczyłam jego. Zobaczyłam chłopca z krukiem.
     Znów to samo. Budzę się w środku nocy i mam nadzieję, że ten sen się już nie powtórzy. Sen, który tej nocy był inny. Oprócz Aquy  i Gai (które i tak zapadały się w ciemność) widziałam też dziwnego chłopaka z idealnie czarnym, ogromnym krukiem. Na samą myśl się bałam kim on może być.
Poszłam do Youaslin aby powiedzieć jej o tym co było oprócz tego co zwykle. (ku memu przerażeniu) jej pokój był pusty. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. Jeszcze nigdy tak nie było. Nigdy nie zostawałam sama. Przetarłam oczy i jeszcze raz spojrzałam w stronę pokoju. Dalej nikogo tam nie było.
     Gdy pogodziłam się z losem i poszłam spać, dwie godziny później usłyszałam głośne krakanie. To był kruk. Nigdy nie znałam dobrze ptaków, ale teraz byłam pewna. Nie rozumiałam czemu u mnie ta pewność, ale uwierzyłam jej. Trochę mnie to przeraziło, (bo kruki mieszkają tylko w górach) więc chwilę później poszłam spać.
     Następnego dnia znalazłam na stoliku list. Bardzo się cieszyłam, że dostałam list, bo ostatni dostałam dwa lata temu. Pisało w nim:
Droga Airo
Wyjechałam. Za kilka dni powinnam wrócić. Do tego czasu nie wychodź dalej niż do Doliny Kakaowców* . Ćwicz dalej lewitację i kontrolowanie powietrza. Mało prawdopodobne, że ktokolwiek będzie tamtędy przelatywał**, lecz nawet jeśli, nikomu nie dawaj znaku życia.
Youaslin
     Zastanowiło mnie gdzie wyjechała i dlaczego, ale niestety nie mogłam jej zadać tych pytań. Po kilku minutach nudy zaczęłam ćwiczyć lewitację, tak jak Youaslin mi kazała. Byłam zdziwiona, bo poszło mi o wiele łatwiej niż wczoraj. Ba! Od razu mi się udało! Zadowolona z siebie poszłam zrobić sobie kakao w nagrodę.
- No nie! Znów zabrakło kakaa! - niemal krzyknęłam.
- Miauuuuuu! - dała znać o swoim głodzie Nyana.
- Też byś trochę wypiła, co? - spytałam, choć nie oczekiwałam odpowiedzi od kotki.
- Miauuuuuuuu! - uznałam to za tak.
W tym momencie przypomniałam sobie o tym, że Youaslin pozwoliła mi wychodzić do Doliny Kakaowców.
     Postanowiłam, że ruszę od razu i że wezmę ze sobą Nyanę. Dolina Kakaowców nie była daleko. Zaledwie godzinę drogi (na pegazie) stąd. Za to osiodłanie Peg***  było trudne. Nie dość, że klacz była ruchliwa, to jeszcze strasznie uparta. Na szczęście nie miała problemu z kotami i innymi zwierzętami.
     Wreszcie po około trzydziestu minutach udało mi się ją osiodłać i była gotowa do lotu. Pospiesznie włożyłam Nyanę do koszyka i wsiadłam na Peg. Klacz była dziś szybsza niż zazwyczaj. Widocznie wyczuła, że lecimy po kakao, które mogłaby pić godzinami. Radośnie prychnęła.
     Gdy dotarłyśmy do doliny wyciągnęłam Nyanę z koszyka i położyłam na ziemi, aby mogła gonić za długim ogonem Peg. Sama wzięłam koszyk i nazbierałam do niego kilkanaście owoców kakaowca. Nie miałam jednak najmniejszego zamiaru zmarnować całą, okrągłą godzinę****  którą leciałam do doliny, aby spędzić tu parę minut i wracać. O nie! Położyłam się na miękkiej, zielonej trawie i pożałowałam, że nie mieszkam na ziemi, na szczęście mogłam tu przylatywać co jakiś czas.
     W drodze powrotnej musiałam się trochę wysilić, bo trzymałam wodzę Peg, Nyanę i koszyk z owocami kakaowca, tym bardziej, że lot powrotny również trwał godzinę.
     Gdy dotarłam na miejsce, dokładnie umyłam owoce i rozłożyłam je na tacy, walnęłam się w twarz*****.
- No tak. - powiedziałam. - Ja przecież nie wiem jak z owoców kakaowca robi się kakao!
Opadłam na krzesło.
     Na szczęście, Youaslin domyśliła się tego i zostawiła mi instrukcję obsługi do pewnej dziwnej maszyny. Najpierw trzeba było włożyć owoc do obieraczki, później go porządnie wysuszyć (co trwało trzy dni, które spędziłam na ćwiczeniu kontroli nad powietrzem, lewitowaniu, bawieniu się z Peg i Nyaną oraz Peg i ogólnym nudzeniu się), następnie wyciągnąć pestki i rozwalić je na drobny mak (a tak dokładniej to na drobne kakao)******. I gotowe!
- Uff! Nareszcie gotowe!
- Miauuuu! - potwierdziła Nyana.
- Wrrrr! - prychnęła Peg.
- No tak, tak, wiem. Zaraz też dostaniecie.
Po czym do dwóch misek i wysokiej szklanki nalałam mleka kokosowego i wsypałam roztarte kakao.  Zanim je wymieszałam Peg już prawie je wypiła, a Nyana była w połowie. Sama siadłam więc przy stoliku i wypiłam swoją porcję.
- Mmmmmm mniam! - powiedziałam.
- Miauuuu! - pewnie mówiła, że mam rację.
- Wrrrrrr! - potwierdziła Peg.
     Dwa dni później ktoś zastukał do moich drzwi. Zadałam podchwytliwe pytanie, by sprawdzić kto to.
- Hasło?
- Nie ma hasła Airo! - to na pewno była Youaslin.
Wpuściłam ją.
- No nareeeeeszcieeee! Ileż można?
- Nie przesadzaj, to było tylko sześć dni!
- Chyba AŻ sześć dni! Obiecaj, że nigdy mnie już tak nie zostawisz!
- Nie obiecuję, ale będę to robiła rzadko.
- Ech...
- Co znowu?
- Nic tylko... Śnił mi się chłopak z krukiem... A potem dziwnym trafem ten sam kruk pojawia się za oknem...
- Kruk?! Przecież one mieszkają na drugim końcu Królestwa Powietrza! Niemożliwe!
- No wiem! I to jest najdziwniejsze!
- Myślę, że jest już późno. Kładź się spać, a ja rozsiodłam Daniell*******.
Położyłam się spać i wtedy zrozumiałam, jaka byłam zmęczona.
     Następnego dnia zapytałam Youaslin:
- Gdzie byłaś przez te sześć dni?
- Póki co nie mogę ci tego powiedzieć.
- Nieeeeeee. - nienawidziłam tajemnic. - powieeeedz!
- Nie mogę ci tego powiedzieć. To tajemnica i już.
Resztę dnia spędziłam na ćwiczeniu.

________________________________________________________________________
*Dolina kakaowców to ziemska część Królestwa Powietrza, w której rośnie mnóstwo drzew kakaowych (zdjęcie 1).
**Aira mieszka w domu, który unosi się ponad chmurami
***Peg to pegaz (klacz). Podobnie jak Nyana i Aira lubi kakao. Jej imię się nie odmienia.
****Aira jest bardzo niecierpliwa.
*****Face palm.
******Na ziemi kakao pewnie inaczej się robi, zaznaczam PEWNIE. A tak wgl, to czy kiedyś myśleliście jak na Ziemi robi się kakao? No bo rozpuszczasz go z mlekiem pewnie dość często, ale pewnie nawet nie wiesz jak się je robi. Bo jednak jest różnica między owocem, a proszkiem.
*******Daniell to klacz Youaslin. Podobnie jak reszta zwierząt lubi kakao i nie przeszkadzają jej koty. Jej imię również się nie odmienia.
Dolina Kakaowców

Peg
Mgliste Góry
                                                           



2 komentarze:

  1. Szczerze, to liczyłam na coś więcej niż robienie kakaa przez trzy dni. Ogólnie rozdział jest niedopracowany, wkradła ci się też literówka, więc nie mogę powiedzieć, żebym była nim zachwycona. Powinnaś nad nim dłużej popracować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, Akinot .W, jesteś trochę zbyt surowa jak na mój gust (nie bierz tego za bardzo do siebie). Faktycznie, znalazło się parę błędów, ale ogólnie rozdział jest fajny ^^ Rozwaliły mnie te momenty z Peg i Nyaną. No i widzę, że Mgliste Góry nie bez powodu zyskały taką nazwę :)

      Usuń